Słońce powoli zachodziło, a boisko od koszykówki wciąż pozostawało zajęte przez wysokiego chłopaka o ciemnobrązowych włosach i zielonych oczach. Miał lekko chłopięce rysy twarzy, ale wiele dziewczyn określało go z tego powodu mianem "uroczego". Był dobrze zbudowany, co zdradzały jego ramiona, gdy wykonywał kolejne wsady.
Obok boiska przechodziła blondynka o niebieskich oczach i lekko falowanych włosach, która wyglądała na drobną i słabą, ale w rzeczywistości była całkiem silna. Nie należała do osób wysokich, ale braki we wzroście nadrabiała botkami na koturnie. Miała na sobie beżowy płaszczyk, granatowy szalik i czarne legginsy, a jej ręce były ukryte w kieszeniach.
Przyglądała się grze chłopaka i bardzo dokładnie analizowała jego ruchy. W końcu podeszła do siatki, aby lepiej się przyjrzeć, jednak w tym momencie chłopak złapał piłkę i podszedł do ławki, aby zabrać swoje rzeczy.
Odwróciła się i już chciała odejść, gdy...
- Hej! - chłopak dogonił ją.
Mógł mieć maksymalnie dwadzieścia lat, jeśli nie więcej. Dziewczyna musiała podnieść głowę, aby mogli sobie spojrzeć w oczy.
- Widziałem cię. - uśmiechnął się uroczo. - Podoba ci się moja gra?
- Nawet. - odrzekła dziewczyna. - Grasz nieźle, ale potrzebujesz kilku solidniejszych treningów.
Chłopak lekko się zdziwił, ale dosyć szybko wyszedł z szoku.
- Wybacz, nie przedstawiłem się. Nazywam się Emil. - chłopak podał jej rękę.
- Lukrecja.
- Znasz się na koszykówce?
- Trochę. Od niedawna jestem menadżerką drużyny w moim liceum.
Chłopak pokiwał głową z uznaniem, ale po chwili zadzwonił jego telefon.
- Przepraszam. - powiedział i odszedł kawałek.
Lukrecja wydawała się być chłodna, ale w głębi duszy cieszyła się ze spotkania. Emil zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen i wydawał się być miły. Na dodatek grał całkiem nieźle w koszykówkę.
Wrócił do swojej rozmówczyni po dwóch minutach.
- Chciałam cię o coś zapytać, chociaż wiem, jak głupio może to zabrzmieć. Ile masz lat?
- W zeszłym miesiącu skończyłem szesnaście. - odparł. - Do jakiego liceum chodzisz?
- Słyszałeś o liceum ogólnokształcącym nr 2?
- Też tam chodzisz? Wiedziałem, że już wcześniej się spotkaliśmy!
Lukrecja mimowolnie się uśmiechnęła.
- Muszę już iść, ale podam ci swój numer i spotkamy się w szkole, dobrze?
Po krótkiej wymianie numerów telefonu, para się rozeszła. Lukrecja ruszyła ulicą Łazienkowską, a Emil poszedł w stronę Myśliwieckiej.
***
Dźwięk gwizdka przerwał mecz. Zawodnicy ustawili się na białej linii przed kapitanem i menadżerką drużyny, którzy chcieli zapewne coś ogłosić.
Kapitan był średniego wzrostu brunetem o jasnobrązowych oczach i dosyć surowych rysach twarzy. Biła od niego pewność siebie i władczość, co natychmiast uspokoiło zdenerwowanych zawodników. Był dobrze zbudowanym licealistą.
- Zapewne wiecie, że jest nas trochę za mało, jednak Lukrecja postanowiła zorganizować nabór nowych członków. Oddaję jej głos. - kapitan się wycofał.
- Dziękuję, Antoni. Dostaliśmy zgodę od samorządu szkolnego na rozwieszenie plakatów o naborze do drużyny. Przy okazji, wychowawcy niektórych klas postanowili nam pomóc, więc nie jesteśmy sami z tym problemem. Jednak chcę was prosić o nakłanianie uczniów do dołączenia do gry w koszykówkę, aby więcej osób się zgłosiło. Mam nadzieję, że sprostacie temu zadaniu, bo jak nie, to mamy dla was naprawdę bogaty plan treningowy.
Zawodnicy spojrzeli po sobie i pobiegli do szatni, aby jak najszybciej zacząć reklamowanie klubu koszykarskiego.
Kapitan i Lukrecja zostali sami, więc postanowili usiąść na trybunach.
- Myślisz, że nasz szantaż zadziała?
- Widziałeś ich miny, prawda? Sądzę, że to poskutkuje i znajdzie się sporo chętnych.
Nagle na halę wszedł Emil. Pomachał do Lukrecji, która przywołała go do siebie.
- Antoni, to jest Emil. Mój kandydat.
- Jesteście razem? - za te słowa kapitan został uderzony clipboardem.
- Nie. Proponuję, aby został członkiem drużyny. Gra całkiem nieźle, ale przydałby mu się odpowiedni trening.
Antoni przez chwilę zastanawiał się, dokładnie przyglądając się chłopakowi.
- W porządku. - wstał. - Myślę, że możemy go sprawdzić. Masz kwestionariusz zgłoszeniowy? - to pytanie skierował do Lukrecji.
- Zawsze i wszędzie. - dziewczyna podała kartkę Emilowi.
Zapowiadała się ciekawa współpraca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz