Słońce powoli chowało się za horyzontem. Wiosenny wiatr delikatnie poruszał gałęziami wiśni, wprowadzając w ruch miliony, a nawet miliardy płatków.
Kimiko Ishida spokojnym krokiem wracała ze szkoły, czytając Hamleta. Było to jej ulubione dzieło, zaraz po Masce Śmierci Szkarłatnej autorstwa Edgara Allana Poego.
Skręciła w ciemną uliczkę, która służyła jako skrót, jednak często można było tam spotkać "typów spod ciemnej gwiazdy".
Niebo zdążyło zmienić barwę na kolor atramentowy, gdy zza rogu coś wyskoczyło i nie mam na myśli myszy, uciekającej przed kotem.
Kimiko padła na ziemię, natomiast sztuka wylądowała jakieś trzy metry od niej. Spojrzała na gigantycznego kruka, który zatrzymał się przed jej osobą.
Miał puste czarne oczy, długi dziób w kolorze pszenicy i czarne ciało. Atramentowe skrzydła sięgały niemalże ziemi. Długie i ostre pazury pozostawiały ślady w asfalcie, po każdym kroku.
Stworzenie przechyliło głowę w lewo, aby lepiej przyjrzeć się dziewczynie.
Miała różowe włosy, związane w dwa kucyki czerwonymi wstążkami oraz duże błękitne oczy. Była szczupłą nastolatką odzianą w mundurek.
Patrzyła na ptaka, starając się nie ruszać. Było to trudne, gdyż potwór w każdej chwili mógł zaatakować, a ona w tym momencie była bezbronna.
Nagle głowa stworzenia upadła na ziemię, trysnęła krew i zwierzę runęło na asfalt, odsłaniając chłopaka w stroju samuraja.
Miał on niebieskie włosy i czarne oczy. Przez dłuższą chwilę stał w dziwnej pozycji.
Kimiko patrzyła to na niego, to na czarne cielsko, leżące na ulicy. Nie miała pojęcia, co o tym myśleć. Najpierw atakuje ją gigantyczny kruk, a następnie jakiś przebieraniec z błękitnymi włosami pozuje jak do zdjęcia.
- Eee... cześć.
Chłopak wyminął cielsko, które po chwili rozpłynęło się. I to dosłownie.
Stanął przed dziewczyną, podał jej rękę i powiedział:
- Hideki Shiga.
- Kimiko Ishida. - odparła nastolatka, podając mu dłoń.
Po czterech sekundach, cisza zrobiła się niezręczna. Niebieskowłosy gwałtownie puścił rękę dziewczyny i podał jej Hamleta.
- Czytasz takie rzeczy?
Kimiko prychnęła, wyrywając chłopakowi dramat.
- Ej! Nie wiesz, że wypada podziękować?! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!
W tym momencie Kimiko skręciła i nie było jej widać.
Chłopak z całej siły uderzył otwartą dłonią w czoło, po czym odwrócił się i odszedł.
***
Kimiko szła przed siebie w ogóle nie zwracając uwagi na otaczających ją ludzi. Czytała Hamleta, co jakiś czas wpadając na jakiegoś przechodnia.
W końcu, rozpoznawszy swój dom, przeszła przez furtkę i ruszyła w stronę drzwi frontowych.
Spotkanie z niebieskowłosym chłopakiem i wielkim krukiem wzięła za zwykły sen na jawie i więcej nie wracała do tego tematu. Nawet w myślach.
Szybko zdjęła buty i pobiegła do swojego pokoju na piętrze, aby tam dokończyć lekturę.
Ku jej zdziwieniu, na łóżku siedział ów chłopak, o którego istnieniu chciała zapomnieć.
- Twoje maniery są rzeczywiście godne pożałowania. - prychnął.
Skierował na nią spojrzenie swoich czarnych oczu. Było to spojrzenie pełne pogardy, ale również czegoś, co bardzo zaintrygowało Kimiko.
- Kim... kim ty jesteś?
Jego twarz nabrała ostrego wyrazu.
- Szermierzem. Szczerze mówiąc, chciałem ci to powiedzieć wcześniej, ale...
- Kim? - wpadła mu w słowo dziewczyna.
Hideki westchnął, po czym znów spojrzał na nastolatkę.
- Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze cię nie było na świecie, powstał równoległy świat. Świat pełen potworów i dziwnych, niewyjaśnionych zdarzeń. Pewnego dnia, w tym wymiarze powstało przejście do twojego wymiaru. Wykorzystały je potwory. Zaczęły balansować między światami, przez co równowaga została zachwiana. Równoległy wymiar stworzył szermierzy - osoby, które miały eliminować potwory i wprowadzać spokój. Koniec bajki.
Kimiko nie wiedziała, co powiedzieć. Ta historia wydawała jej się nieprawdopodobna, a zarazem prawdziwa.
- Krótko mówiąc: mam chronić ludzi z twojego świata przed potworami. - na chwilę umilkł. - Jesteś tak tępa, czy tylko udajesz?
- Idiota!
Tej wypowiedzi towarzyszyło westchnięcie Hidekiego.
- Zawrzyjmy umowę: ty się nauczysz dobrych manier, a ja będę cię ratował przed potworami. To jak?
- Chyba sobie żartujesz. Każdy potrafi wymyślić taką bajeczkę. Tym bardziej, że miałeś trochę czasu na jej stworzenie.
- Nie to nie. Mam nadzieję, że zginiesz w agonii. Prawda, Meimei?
Nagle w pokoju Kimiko pojawiła się wysoka dziewczyna o złotych oczach i atramentowych włosach. Miała na sobie czarne spodnie, białą koszulę i czarny podkoszulek. W ręce trzymała długi, cienki miecz.
- Nie wie, co traci. - powiedziała.
Hideki otworzył okno i już miał wychodzić, gdy zatrzymało go słowo Kimiko.
- Zaczekaj...
Katsumi
Chciałabym poinformować o zmianie planów - niestety Twoim blogiem będzie musiał zająć się ktoś inny. Tutaj jest krótka informacja: http://ocenialna-blogow.blogspot.com/2013/09/73samirlihblogspotcom-maa-informacja.html Najmocniej przepraszam, naprawdę.
OdpowiedzUsuń