Szary dym powoli unosił się nad stołem bilardowym. Spokojny jazz sączył się przez zakurzone głośniki.
Kilku mężczyzn w garniturach siedziało przy jednym z oddalonych stolików, dyskutując.
Barman niechętnie wycierał szklanki i co jakiś czas spoglądał w stronę klientów.
Po chwili jeden z nich, w białym garniturze, wstał i podszedł do baru. Położył na ladzie banknot, po czym opuścił lokal.
Dyskusja trwała dalej.
Pięć minut później kolejny mężczyzna wyszedł na ulicę, pozostawiając resztę mężczyzn przy stoliku.
Sytuacja powtórzyła się kilka razy, aż zostało tylko dwóch panów. Żaden się nie odzywał.
Nagle drzwi się otworzyły. Do środka weszła wysoka brunetka o bladej cerze, której włosy układały się w idealne fale. Miała na sobie czarną sukienkę, która doskonale podkreślała jej figurę klepsydry. Spojrzała w stronę mężczyzn swoimi złotymi oczami, po czym zajęła miejsce przy barze.
Złożyła szybkie zamówienie i odwróciła się w stronę pustej sceny, na której stał mikrofon i głośniki. Ukradkiem spoglądała na mężczyzn.
Wyjęła ze swojej krwistoczerwonej kopertówki kilka banknotów i pistolet, po czym podeszła do stolika mężczyzn.
- Sprzedam lub wymienię.
Panowie leniwie podnieśli na nią wzrok.
- Czarny rynek? - odezwał się mężczyzna w ciemnozielonym garniturze.
Kobieta wzruszyła ramionami.
- Kupujecie?
- Pistolet policyjny? Skąd go masz? - tym razem głos zabrał pan w czarnym garniturze.
- Nieważne. To jak?
- Wybacz. Nie bierzemy.
Kobieta zacisnęła zęby, po czym się odwróciła i ruszyła w stronę baru, gdzie czekało na nią zamówione wino.
***
- A więc mówicie, że pistolet policyjny? - siedzący w fotelu mężczyzna spoglądał na swoich pracowników.
- Tak. Wyglądała, jakby bardzo zależało jej na pozbyciu się go. - mężczyzna w zielonym garniturze spojrzał na swojego szefa.
Gruby, palący mężczyzna w granatowym, pasiastym garniturze skinął w stronę swojego rozmówcy.
- Ach, tak.
Nastała cisza. Szary dym papierosowy unosił się nad mahoniowym biurkiem.
- Jak wyglądała?
- Wysoka brunetka o falowanych włosach, złote oczy, blada cera, czarna sukienka, zgrabna.
Szef ponownie kiwnął głową.
- Dziękuję, Reynolds. Możesz wyjść.
Pan w ciemnozielonym garniturze w ciszy opuścił pomieszczenie.
- Co o tym myślisz Marie?
Blondynka o krótkich, falowanych włosach obróciła głowę w stronę swojego męża. Miała na sobie czerwoną sukienkę, a jej szyję zdobił czarny aksamitny szal. Jej błękitne oczy spoczęły na jego pulchnej twarzy.
- Nie blefują.
Mężczyzna skinął głową. Był starszy od swej małżonki o około dziesięć lat, ale już nie przeszkadzało to nikomu.
- Wydaje mi się, że pistolet mógł być kradziony, a chciała się go pozbyć, aby uniknąć podejrzeń. Mało sprytne i ostrożne zagranie.
Marie spojrzała na płomień w kominku. Z pewnością chciała coś ukryć przed szefem mafii i jej mężem.
Katsumi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz