piątek, 6 września 2013

Sosna i cień cz. 1 - Niebieskie jest złe.

- Widzisz? Mówiłam, żeby iść w prawo! - niska niebieskowłosa dziewczyna nie przestawała krzyczeć na wysokiego bruneta, który szedł przed nią.
- Jak tak bardzo ci to przeszkadza to idź w prawo, karzełku. Mnie to nie boli.
Niebieskowłosa skrzyżowała ręce na piersi i odwróciła się od triumfalnego uśmieszku na twarzy chłopaka.
Ważyła około 50 kilogramów i miała niebieskie oczy. Uwielbiała żartować ze swojego przyjaciela i wytykać mu różne rzeczy. Zazwyczaj nosiła błękitną spódniczkę w czarną kratkę, biały top i brązową kurtkę. Jej włosy upięte były w kucyk, a przez ramię przełożony był łuk i kołczan ze strzałami. Miała na imię Kage.
Brunet był wysoki, szczupły i wysportowany. Miał złote oczy, a jego włosy opadały na lewe oko. Nosił czarne spodnie i czarną koszulkę oraz pas z pochwą na miecz z diamentową rękojeścią.
Był złośliwy, ale opiekuńczy; zawsze traktował Kage jak młodszą siostrę i to on nauczył ją łucznictwa. Sam wykonywał dla niej strzały, a jej pierwszy łuk został stworzony przez niego.
- Idiota. - wyszeptała Kage, odwracając wzrok od jego pleców.
- Krasnal.
- No chyba ty!
Matsunoki przewrócił oczami i odwrócił się. Po chwili zobaczył polanę.
Kage, wciąż naburmuszona, szła za nim i nawet nie zauważyła, gdy się zatrzymał.
- Mów, jak hamujesz!
Chłopak uciszył ją gestem i sięgnął do rękojeści swojego miecza. Kage ucichła i spojrzała na zwierzę, spacerujące po polance.
- Mieczem nie zabijesz tego lisa. Wystraszy się ciebie. Zostaw go mi. - wyszeptała brunetowi do ucha.
Wzięła jedną ze strzał i łuk. Skupiła się na zwierzęciu i wystrzeliła.
Pocisk trafił w oko. Wtedy Matsunoki wyciągnął miecz i dobił stworzenie. Po chwili podeszła do niego Kage. Wyjęła strzałę, przetarła ścierką, którą miała w kołczanie, dokładnie obejrzała i schowała z powrotem.
- Dzisiaj przenocujemy tutaj. Idź zbierać patyki.
- Phi! Sam sobie zbieraj, Matsu.
- Dobrze, ale wtedy przywiążę cię do gałęzi i spalę.
Kage pobiegła bardziej w głąb lasu, a Matsunoki został, aby przygotować obóz.
Głupek, idiota, kretyn, sadysta. Kiedyś to ja będę go straszyć, pomyślała, po czym zebrała kolejną gałązkę. Spojrzała w stronę polany i wtedy ktoś przycisnął swoją dłoń do jej ust.
Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętała, był tępy ból i ciemność.
***
- Kage! Co z tymi patykami?
Matsunoki spojrzał w stronę lasu, ale nie zauważył niebieskich włosów, które tak łatwo zauważyć.
Spojrzał na najbliższe drzewa i zauważył czarne cienie przemieszczające się coraz wyżej.
Ch****a, pomyślał. Wyciągnął miecz i zaczął biec w stronę lasu. 
Starał się wdrapać na jedną z sosen, ale przypomniał sobie o swoim lęku wysokości. 
Cienie przemykały po gałęziach, a on był pewien, że jeden z nich porwał Kage. Przeklinał w duszy tę fobię i porywaczy.
Nagle coś wylądowało na ziemi.
- Łuk. - wyszeptał.
Podniósł go i zobaczył lecącą w jego kierunku strzałę. Odsunął się trochę, aby mogła wbić się w ziemię, po czym wycelował ją w jeden z cieni i wystrzelił.
Postać złapała się za serce i spadła na ściółkę. Na niej wylądował brązowy worek, którego zawartość nie należała do najlżejszych.
***
Kage za wszelką cenę starała się wydostać z ciasnej przestrzeni, jednak każda jej próba kończyła się fiaskiem. Wiedziała, że powietrze jej się powoli kończy i już chciała się poddać, gdy zobaczyła światło, a na jego tle znajdowała się znajoma twarz.
- Matsu! - wyszeptała, po czym rzuciła mu się na szyję.
- Szukałem cię...
- Wiedziałam, że mnie uratujesz. Jeden z nich zabrał mi łuk, ale tak się wierciłam, że mu wypadł. Tak samo z kołczanem. Znalazłeś go?
Matsunoki dokładnie się rozejrzał, ale kołczanu nigdzie nie było. 
- O tym mowa?
Z korony pobliskiego drzewa dobiegł ironiczny kobiecy głos.
Katsumi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz