czwartek, 29 sierpnia 2013

Zbrodnia idealna cz. 1 - Kaprys

Światło latarni nieznacznie oświetlało wejście do parku. Cristal obserwowała bacznie furtkę. Po chwili wzięła głęboki oddech i popchnęła ją. Zrobiła krok w stronę krętej ścieżki, rozglądając się. 
Po obu stronach rosły ciemne drzewa, nie bardzo różniące się od atramentowego nieba. Ich gałęzie łączyły się nad głową dziewczyny, tworząc przerażający baldachim.
Nie wiedziała, co zmusiło ją do przyjścia w to miejsce i dlaczego nagle poczuła niepokój. Miała wrażenie, że ktoś albo coś ją obserwuje. Chciała uciec, ale poczuła się popychana przez jakąś nieludzką siłę. Krzyk uwiązł jej w gardle.
Wzięła głęboki wdech i zrobiła kolejny krok naprzód. A po nim kolejny. I jeszcze jeden. 
Usłyszała krakanie i trzepot skrzydeł na jednej z gałęzi. Nie obchodziło jej to ostrzeżenie. Była zdeterminowana pójść dalej i nawet jeśli miała zginąć, spotka się z Nim.
Z tą myślą ruszyła przed siebie. Niepokój powoli ustępował miejsca ślepej determinacji. Przestała zwracać uwagę na dziwne dźwięki i damski śmiech. Śmiech głośny i... szaleńczy?
Nie odwróciła się. Schowała ręce do kieszeni i skierowała się w stronę starej furtki, przy której stał ubrany na czarno, przystojny brunet.
Spojrzał na nią swoimi wielkimi czarnymi oczami. Uśmiechnął się delikatnie, co nadało mu jeszcze więcej uroku.
Cristal nie podobał się ten uśmiech. Jak dla niej wróżył coś złego. Niepewnie spojrzała w jego oczy bez tęczówek. Niepokój powoli wracał.
Nagle poczuła na karku dotyk lodowatej dłoni, a jej źrenice gwałtownie się rozszerzyły.
- Cristal, poznaj Violence. - tym słowom towarzyszył złowróżbny, szaleńczy śmiech kobiety. 
Na swoim nadgarstku poczuła coś metalowego i ostrego. To był nóż? 
Nagle wszystko zaczęło się układać w logiczną całość: rozkochał ją w sobie, zaprosił do parku o późnej porze, a to wszystko w celu pozbycia się jej.
Nie, nie, nie! Była pewna, że ją kocha i jest w stanie zrobić dla niej wszystko. W końcu powtarzał to już tyle razy. Udowodnił jej to!
W oczach pojawiły się łzy, gdy nóż powoli zetknął się z jej skórą na karku. Spojrzała na jego szeroki uśmiech i teraz nawet nie próbowała ukrywać tego, że płakała. Ciężkie łzy spływały po jej twarzy. Violence ponownie się zaśmiała, a On ją pocałował. Całował ją długo i namiętnie.
Kiedy odsunął się od Cristal, która się uśmiechnęła, Violence się zamachnęła.
Głowa nastolatki wylądowała na ziemi, co dzierżąca w ręce nóż, kobieta skwitowała śmiechem.
- Trzeba było uważać, Cristal Edwards. - ostatni raz spojrzał na ciało swojej byłej dziewczyny, po czym odwrócił się i odszedł. - Pozbądź się zwłok. - to zdanie skierował do Violence, znikając w ciemności. Szaleńczy śmiech odbił się echem od drzew.
***
- Co się stało?! - Pearl i Alice nie mogły uwierzyć słowom przyjaciółki.
Linette ze stoickim spokojem podała koleżankom gazetę.
- Jakiś przechodzień znalazł plamę krwi i wezwał policję. Była zakopana w parku.
Irytowała ją ta rozmowa. Strata Cristal była naprawdę wstrząsająca - to rozumiała, ale wydzieranie się nie było dobrym sposobem na odreagowanie.
- Kto jest mordercą? - Alice rozpuściła swoje blond włosy.
Linette zamilkła i wzruszyła ramionami. Była wysoką i szczupłą brunetką o jasnej cerze i niebieskich oczach. Miała surowy wyraz twarzy, ale dzięki temu była ładniejsza. Przynajmniej według Alice, która była o kilka centymetrów niższa od przyjaciółki i w przeciwieństwie do niej miała łagodny wyraz twarzy i brązowe oczy.
- Wiesz może, kto ją widział po raz ostatni? - Pearl była ciekawską i dosyć niską dziewczyną o kasztanowych włosach, sięgających połowy pleców i zielonych oczach. Wydawała się trochę dziecinna, ale sympatyczna.
- Zdaje się, że miała randkę z Nim. - Linette zamknęła swoją szafkę i pokazała przyjaciółkom zdjęcie Cristal i Jego.
- Tak właściwie to słyszałam, że ma na imię Megrim. 
Po chwili zadzwonił dzwonek. Linette z ulgą skierowała się do swojej klasy. W ślad za nią poszły Alice i Pearl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz