piątek, 3 maja 2013

Charlotte cz. 2

Londyn, kancelaria prawnicza Clintona, środa, godzina 18:02
Wszystkie drzwi były zamknięte na klucz. Opuściła ciasny korytarz i skierowała się w stronę wyjścia, mijając po drodze puste biurko recepcjonistki. Przeszła przez obrotowe drzwi, zeszła po schodach i spojrzała na czarnego forda, przy którym stał przystojny mężczyzna. Charlotte uśmiechnęła się na jego widok.
- Podwieźć cię do domu? - spytał.
- Nie dzisiaj. George powinien za chwilę być.
- Masz kolejną randkę?
- Coś ci nie pasuje?
W tej samej chwili podszedł do nich wysoki mężczyzna w czarnym płaszczu. Objął Charlotte i razem opuścili Lucasa, który starał się nie patrzeć na parę. I pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu, to on mógłby całować prawniczkę. Wsiadł do samochodu i odjechał.
W międzyczasie, w innej części miasta
Pokój był wypełniony silną wonią dymu papierosowego i tanich perfum. Przy kominku siedziała czarnowłosa kobieta, uśmiechająca się złowieszczo. Pięć osób stało pod ścianami, wpatrując się w milczeniu w tajemniczą postać w skórzanym fotelu.
- Madelaine, będziesz stała na czatach. Mercedes, razem z Michelem wchodzisz do środka i bierzesz, co się da. Antoine, czekasz na tyłach sklepu w ciężarówce. Jak Mercedes i Michel zapakują wszystko na tyły, od razu odjeżdżasz. Chris, ty zajmiesz się policjantami. Odwrócisz ich uwagę i dasz im to. - podała mężczyźnie kartkę papieru. - Czy wszystko jasne?
Jej czerwone oczy zaiskrzyły. Wszyscy obecni skinęli głowami i opuścili pomieszczenie. Bane wyprostowała się w fotelu. Miała wiernych pracowników, władzę i moc, dzięki której była nieśmiertelna. Już niedługo zdobędzie więcej pieniędzy, większe wpływy i więcej eliksiru wiecznej młodości, ale na wszystko przyjdzie czas.
Świeca zgasła pogrążając cały pokój w ciemności.
 CZĘŚĆ PIERWSZA
Nika.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz