niedziela, 8 grudnia 2013

Akademia Wampirów

Jest noc, na progu starego zamczyska siedzi czarny kot i przeraźliwie miauczy. Czarne gałęzie drzew delikatnie bujają się na wietrze, a srebrny księżyc roztacza delikatną poświatę nad posępną okolicą.
Pod starą wierzbą stoi odziana w czarną sukienkę do kolan dziewczyna. Jej kreacja, uszyta z delikatnego niczym skrzydła motyla materiału, jest przewiązana w pasie ciemnofioletową, satynową wstążką. Sztuczna róża wpięta we włosy dopełnia jej mrocznego wyglądu.
U jej stóp leży chłopak. Jego biała niczym ściana twarz jest bez jakiegokolwiek wyrazu, a oczy – martwe. Z jego szyi płynie cienka strużka krwi, która na pierwszy rzut oka może wyglądać jak tasiemka.
Dziewczyna przez chwilę patrzy na swoją ofiarę, by po chwili delikatnie się uśmiechnąć i unieść głowę ku niebu. Powoli ukrywa czerwone oczy pod bladymi powiekami i długimi rzęsami. Wiatr leciutko owiewa jej twarz, a srebrna mgła powoli spowija okolicę. Nagle wyczuwa czyjąś obecność. Otwiera oczy, jednak jej głowa pozostaje zwrócona ku górze.
- Wiedziałam, że tu jesteś. – niewysoka blondynka o falowanych włosach, błękitnych oczach i pewnym siebie wyrazie twarzy robi krok naprzód, przy czym jej granatowa sukienka delikatnie faluje.
- Czego chcesz? – Violet, bo tak ma na imię dziewczyna w czarnej kreacji, nie odrywa wzroku od atramentowego nieba.
- Dyrektor cię wzywa. Nie wiem, o co chodzi, ale nie wygląda na zadowolonego. - blondynka odwraca się na pięcie i znika we mgle, która teraz spowija zamek.
Violet niechętnie odrywa wzrok od nieboskłonu i gwałtownie się obraca, przez co luźno zawiązana w jej pasie wstążka odplątuje się, by po chwili zniknąć we mgle.
***
Gabinet dyrektora jest kwadratowym pomieszczeniem, którego ściany pokrywa tapeta w ciemno- i jasnozielone paski. Naprzeciwko dębowych, lakierowanych drzwi stoi ciemne, mahoniowe biurko. Za nim znajduje się duże okno, ukryte za seledynowymi zasłonami. Po lewej stronie jest brązowa, skórzana kanapa, natomiast po prawej – duży regał wypełniony książkami w twardych, skórzanych oprawach.
Dyrektor to wysoki, szczupły mężczyzna o mlecznobiałych włosach i surowym wyrazie twarzy. Jego bystre, miodowe oczy zdają się przewiercać na wskroś każdego, kto w nie spojrzy. Dwójka uczniów: Violet i Raven doświadcza tego, siedząc na kanapie w gabinecie dyrektora, który każe się nazywać Vladem.
Raven jest wysokim brunetem o przejętym wyrazie twarzy. Jego skóra jest blada, podobnie jak pozostałych uczniów Akademii Wampirów, jednak wyróżnia go kolor oczu, które zamiast barwy złotej, mają kolor zielony. Jest osobą pewną siebie, a do zasad panujących w szkole podchodzi z dystansem, jednak nigdy żadnej nie złamał. Nie wie, dlaczego się znalazł w gabinecie dyrektora, ale cieszy się, że nie jest sam.
W przeciwieństwie do Ravena, Violet ma spokojny wyraz twarzy i lekko przymknięte powieki, pod którymi są ukryte złote oczy. Od prawego kącika jej ust ciągnie się czerwona strużka lekko zaschniętej krwi, na co nikt nie zwraca uwagi. Jakiekolwiek ślady czerwonej cieczy nie robią w tej Akademii wrażenia.
- Moi drodzy. – zaczyna Vlad swoim spokojnym, jednak odrobinę władczym tonem. – Wiem, że nie znacie przyczyny swojej wizyty w tym pomieszczeniu. – robi krótką pauzę, aby spojrzeć na swoich gości. – Wierzę, iż nie przeszkodziłem wam w niczym.
Mężczyzna unosi delikatnie brwi, podczas gdy Raven przecząco kręci głową.
- Rozumiem, że Violet nie ma na ten temat nic do powiedzenia.
- Zgadzam się z Ravenem. – dziewczyna nieznacznie się ożywia.
- Wspaniale. – Vlad podnosi się z krzesła i zaczyna powoli spacerować po gabinecie. – Zatem przejdźmy do rzeczy. Wezwałem was tu tylko dlatego, że zainteresowała mnie wasza odwaga. Nie wszyscy opuszczają mury tej akademii w celu zaspokojenia żądzy krwi.
- Reszta boi się reakcji ludzi, mimo że nie pojawiają się w tej okolicy zbyt często. – rzuca Violet, patrząc obojętnie na regał z książkami.
- Masz rację. – Vlad kiwa głową. – Dlatego chcę was o coś prosić..
Dziewczyna podnosi się z miejsca.
- Nie jestem zainteresowana. Do widzenia.
Dyrektor patrzy na Ravena i wzdycha ciężko.
- Wytłumaczę ci, o co chodzi, a ty jej to przekażesz, dobrze? – jego rozmówca kiwa głową. – Chciałem, abyście…
***
Po opuszczeniu gabinetu dyrektora, Violet kieruje się prosto do sypialni dziewcząt. Nie ma zamiaru uczestniczyć w planie Vlada. Zdecydowanie bardziej odpowiada jej bycie neutralną i nieangażującą się w tego typu przedsięwzięcia wampirzycą.
- Violet! – na korytarzu pojawia się Raven. – Dyrektor… kazał… przekazać…
- Najpierw ochłoń. – dziewczyna reaguje chłodno na przybycie chłopaka.
- Dyrektor kazał przekazać, że w Akademii mogą ukrywać się jacyś ludzie i mamy ich odnaleźć. Wiem, że masz niesamowicie czuły węch i na pewno ich rozpoznasz. Kiedy znajdziemy ludzi, mamy zaprowadzić ich do Vlada. – Violet słucha słów kolegi, ale nie reaguje.
- Biblioteka! – Violet rusza korytarzem, a po chwili dołącza do niej Raven.
Po chwili oboje zatrzymują się przed wejściem do szkolnej książnicy.
- Co się stało? Wyczułaś coś? – na wszelki wypadek chłopak szepcze. Również ta wypowiedź zostaje zignorowana.
Dziewczyna ostrożnie nasłuchuje, czując coraz silniejszą potrzebę zaspokojenia żądzy ludzkiej krwi. Kiedy jej oczy zmieniają barwę na czerwoną, Violet ostrożnie otwiera drzwi do biblioteki, w której siedzą cztery osoby: dwie dziewczyny i dwóch chłopców. Żadne z nich nie wygląda na uczniów Akademii, nie tylko z powodu ciemniejszych odcieni skóry. Ich oczy są brązowe, czarne, zielone i błękitne, a kiedy otwierają usta, nie widać kłów.
Raven i Violet z trudem próbują przezwyciężyć swoje wampirze instynkty. Kiedy czują, że dadzą radę stanąć oko w oko ze swoimi odwiecznymi wrogami – ludźmi, otwierają szerzej drzwi do biblioteki. Oboje przekraczają próg i kierują w stronę jednego z regałów, starając się upozorować poszukiwania konkretnej książki. Nie tracą czujności. Violet stara się wykryć ruch za jej plecami, a Raven czeka na znak od dziewczyny.
Nagle wampirzyca ucieka przed kołkiem, wykorzystując swoją zdolność do szybkiego poruszania, co powoduje, że narzędzie tylko przecina powietrze.
Zanim napastnik uświadamia sobie, co się dzieje, Violet łapie go za nadgarstek. Raven staje za dziewczyną i oczekuje na ruch trzech osób, będących najprawdopodobniej łowcami wampirów.
- Czworo na dwoje? To niesprawiedliwe! – Raven stara się rozładować napięcie, ale mu to nie wychodzi.
Jego przeciwnicy są uzbrojeni w kołki, ale brakuje im pewnych zdolności, które posiadają tylko wampiry. Świadomy tego chłopak, łapie za nadgarstki dwie dziewczyny, a następnie zakłada im kajdanki, które dostał od dyrektora.
- Vlad o wszystkim pomyślał. – rzuca do Violet, która zaczyna tracić kontrolę nad chłopakiem.
Raven pomaga jej założyć kajdanki. Uwolniona od towarzystwa człowieka wampirzyca zaczyna krążyć między regałami i szukać jeszcze jednej osoby, której udało się w jakiś sposób uciec. Wykorzystując swój czuły węch, Violet znajduje chłopaka i uderza go z niewielką siłą w splot słoneczny. Dobrze wie, że silniejsze uderzenie mogłoby doprowadzić nawet do jego śmierci.
Wampirzyca ciągnie po podłodze nieruchome ciało chłopaka i zostawia je pośród trójki ludzi, którzy jeszcze walczą z kajdankami.

***
Na widok ludzi, którzy w jakiś sposób dostali się do Akademii Wampirów, Vlad delikatnie się uśmiecha.
- Bardzo dobrze się spisaliście. Skąd wiedzieliście, że powinni trafić do mojego gabinetu żywi? – dyrektor kieruje to pytanie do Violet i Ravena.
- Przeczucie. – odpowiada wampirzyca.
- Muszę przyznać, że jesteście wyjątkowymi uczniami. – Vlad kiwa głową z uznaniem. – Pierwszy raz coś takiego miało miejsce. W zamian za wasze zasługi dla szkoły, podzielę się z wami moją kolacją. – dyrektor wskazuje na grupkę ludzi.
Violet i Raven przystają na ten pomysł.
***
Słońce powoli wschodzi, rozświetlając ponure mury zamku. Kot, przeciągnąwszy się leniwie, ucieka przed zbliżającymi się promieniami światła. Mgła powoli opada, odkrywając zwłoki młodego mężczyzny.
Dziewczyna w poszarpanym mundurku stoi pod drzewem, spoglądając na niewielkie miasteczko w dole. Ostatni raz patrzy na Akademię Wampirów i kieruje się w stronę łagodnego zbocza.
___________________________________________ 
Obiecałam Wam mikołajkowe opowiadanie z polskiego i go nie opublikowałam. Wściekły tłum mnie dorwie, ale jest! Mam nadzieję, że byliście/będziecie z niego zadowoleni tak samo jak ja!

(Anime: Kuroko no Basket)

   Katsumi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz