Przepraszam, że znów zaniedbałam swoje obowiązki. Jednak przygotowałam opowiadanie:
Padał deszcz. Szare ulice, budynki i autobusy obmywały przejrzyste krople wody. Stałam przed sądem nerwowo zdrapując lakier z paznokci. Byłam cała mokra, a moja mądra mama zakazała mi wchodzić do monumentalnego budynku. Przemokłam do suchej nitki licząc na przerwanie rozprawy z jakiegoś kompletnie idiotycznego powodu. A powód, by znaleźć się w sądzie był tylko jeden. Tata, a dokładniej jego powrót. Przez 17 lat nie raczył zadzwonić, a teraz przyjeżdża z drugiego końca świata i myśli, że mu wybaczę? Naprawdę się pomylił.
Nie byłoby problemu, gdyby nie opuścił Londynu w poszukiwaniu przygód. Bo mój tata jest podróżnikiem. Czasami coś sprzeda do zagranicznego muzeum i już uważa, że to jego praca. Zostawił nas dla pewnej Rosjanki, która później okazała się mężatką. Na tym jego miłość się skończyła. Teraz wrócił i oskarżył mamę o to, że jest beznadziejnym rodzicem i podobno ma powody, aby tak sądzić. Nie chce mi się jakoś w to wierzyć.
Wtem z budynku wyszli rodzice z armią adwokatów. Mama była roztrzęsiona, a gdy na mnie spojrzała, zaczęła płakać. Nie musiała nic mówić. Przegrała rozprawę. Teraz wyjadę z ojcem do jakiegoś dziwnego miasta i z cywilizacją nie będę miała w ogóle kontaktu. Będę taka jak on. Mama przytuliła mnie, a po chwili podszedł do nas ojciec. Złapał mnie za rękę i odprowadził do samochodu bez słowa. Po dwudziestu minutach byliśmy pod starą kamienicą, na którą tata spojrzał z odrazą. Zaczęłam się wspinać po schodach, mając za sobą eskortę w postaci ojca. Po chwili stałam przed drzwiami nr 8.
Przekręciłam klucz w zamku wstrzymując oddech. Nie żartuję. Po wejściu do naszego mieszkania trzeba było wstrzymać oddech, bo inaczej można było się udusić wonią alkoholu i dymu papierosowego. Tata jeszcze nie wiedział, że należy zmagazynować w płucach tlen. Szybko wpuściłam go do mojego pokoju, gdyż było tam otwarte okno. Wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Z ojcem nie rozmawiałam. Niedługo później skończyłam ładować wszystko do walizek, toreb, kosmetyczek i reklamówek, a gdy to się stało, mój rodzic odetchnął z ulgą. Pomógł mi wynieść moje bagaże i po chwili wszystkie znalazły się w jego odjechanym BMW.
Ku memu zdziwieniu nie jechaliśmy na lotnisko Heathrow, a do domu jednorodzinnego na drugim końcu Londynu. Przeprowadził się? To na pewno nie było w jego stylu. Mimo to przekroczyłam próg, a następnie znalazłam się w sporym przedpokoju.
Nika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz